czwartek, 25 września 2014

Moja LCC jest... facetem!

          Czas od PM mija jak szalony, dziś dopiero udało mi się wygospodarować dla samej siebie wolny wieczór na regenerację. Jak tak dalej pójdzie, to do Stanów polecę bez wątroby, bo przez to co jej funduję ostatnio pod pretekstem pożegnań ze znajomymi, nie zdziwię się, jeśli się zbuntuje i ucieknie czy coś. Okazuje się, że wszyscy wokół mnie przeżywają ten wyjazd bardziej ode mnie. I już sama nie wiem, czy to wszystko do mnie nie dociera, czy raczej po prostu byłam na to przygotowana tak długo, że już swoje się naprzeżywałam.

          Dostałam kilka maili od mojej LCC. Najpierw informacje, że to ona będzie się mną zajmowała, że wpadnie zaraz po moim przylocie zobaczyć jak się czuje, że chętnie odpowie na moje pytania. Dziś zostałam zasypana mailami dotyczącymi najbliższych clusterów. W tym jeden jeszcze przed moim przylotem (brawo za ogarnięcie). Już widzę, że to nie będzie coś co wywoła u mnie ekscytację. $49 na Radio City Christmas Spectacular? Średnio mam ochotę wydać ćwierć tygodniówki na coś, na co pewnie z własnej woli bym nie poszła. Jaka szkoda, że bilety zaklepuje się wcześniej i trzeba je opłacić do 13 października :) ups, chyba nie pójdę.

            Dopiero po jakimś czasie zauważyłam imię i nazwisko mojej LCC. No cóż, okazało się, że kobieta, z którą piszę jest mężczyzną o_O Taka niespodzianka.

            Co poza tym? Mój mały W miał w weekend urodziny :) dostałam zdjęcia z imprezy, niesamowite. W najbliższy weekend mieliśmy umówić się na skype, ale rodzinka śmiga na wesele, więc czeka nas rozmowa w tygodniu albo w ich 'skoroświt' albo w moje 'wśrodkunocy'. Tak czy inaczej, nadal wydają się cudowni!

niedziela, 21 września 2014

Proces szukania rodziny (APIA) podsumowanie

            Oczywiście proces szukania rodziny u każdej au pair przebiega zupełnie inaczej. Czasem rodziny pojawiają się na profilu codziennie, czasem trzeba na to czekać nawet tygodniami. Podobnie jest ze znalezieniem PM. Niektóre osoby decydują się na pierwszą rodzinę na profilu, z którą rozmawiały, a niektóre dopiero na trzydziestą. Każdy przypadek jest inny, ciężko jest też powiedzieć co tak właściwie decyduje o dużym zainteresowaniu ze strony rodzin. Sama przez długi czas zastanawiałam się czym sobie zasłużyłam na możliwość wybierania spośród wielu. W tym wpisie przybliżę jak to wyglądało w moim przypadku.

Dzień 1. Otwarcie profilu (29.08)

Dzień 10. Match #1 i #2

Dzień 11. Match #3 i #4

Dzień 12. Match #5 i #6

Dzień 13. Match #7, #8 i #9

Dzień 14. Nieoficjalny match #10

Dzień 15. Match #11 (Był to pierwszy dzień, kiedy w moim profilu było zaznaczone, że jednak chcę dzieci od 2 roku życia)

Dzień 19. Match #12 i #13

Dzień 20. Match #14 (PM)

           Z rodzinami 1-10 pisałam tylko maile, szybko odmawiałam, bo mieli za małe dzieci, zatem tak naprawdę wybierałam tylko pomiędzy 4 rodzinami.

ILOŚĆ DZIECI
1 dziecko - 1 raz
2 dzieci - 4 razy
3 dzieci - 2 razy
4 dzieci - 7 razy


STANY
Waszyngton (x2), Pennsylvania, Connecticut, New Jersey, Północna Karolina, Georgia, Virginia (x2), Nowy York (x3), Teksas i Massachusetts.


            Dlaczego zdecydowałam się akurat na tę, a nie inną rodzinę? Bo odpowiada mi w nich właściwie wszystko, mają to, czego szukałam. Mam tylko nadzieję, że nie będę żałowała swojej decyzji. Jak na tą chwilę właściwie wiem, że nie będę żałowała wyboru rodziny. Najwyżej mogę pożałować decyzji o wyjeździe samym w sobie :P Ale niczym Poświatowska potrafię bardzo ładnie tęsknić. Jestem człowiekiem, który ma rozsianych po całej Polsce znajomych, wielu z nich mogę określić jako bardzo bliskie mi istoty, parę z nich (a właściwie paru) było wyjątkowo bliskie mojemu sercu i choć każdego dnia umierałam z tęsknoty i świadomości, że nie mogą być blisko, to teraz doceniam ten trening tęsknienia na odległość. Już niedługo będzie praktykowany w zaawansowanym stopniu.

sobota, 20 września 2014

Ale że to już? -PERFECT MATCH-

            Szalone dni za mną. Wczoraj zaliczyłam skype z rodzinką #12 i #14. Z rodzinką numer 12 gadało się super, dużo dowiedziałam się nowego od nich a w międzyczasie nauczyłam ich mówić 'Łódź' po polsku, co wbrew pozorom nie było ani trochę łatwe. Podeszłam jednak do tej rozmowy całkowicie nijako. Powodem była rodzinka numer 14. Od początku wiedziałam, że to ich właśnie chcę wybrać. Stres zjadał mnie od środka, ale okazało się, że niepotrzebnie, bo są cudowni, bardzo cierpliwi kiedy coś tłumaczę i brakuje mi słowa, roześmiani, po prostu wspaniali. Wiedziałam jednak, że są w kontakcie również z innymi dziewczynami. Dlatego też powiedziałam, że zależy mi na tym, żeby wybrali mnie, bo podoba mi się ich essay, zdjęcie, wiek dzieci, lokalizacja, po prostu wszystko! Na zakończenie powiedzieli tylko, że jak coś, to będziemy w kontakcie. Dlatego całkowicie zaskoczyli mnie, kiedy mniej niż 3 godziny później napisali ,,Joanna - we both feel very comfortable with you and wanted to know if you'd like to match with us?". Oszalałam ze szczęścia, przez długi czas nie potrafiłam im odpisać, bo wyleciały mi wszelkie zwroty po angielsku, jakie znałam, nie mogłam ani słowa napisać.
  
              Chwilę później uczciłam to lampką wina z rodziną. I dopiero zaczęło do mnie wszystko docierać. Napisali też, że chcieliby mnie już na 20.10. Akurat wczoraj mijał ostatni termin, żeby się załapać na tę datę. Mam jednak zbyt wiele zobowiązań tu na miejscu i udało mi się dogadać z rodzinką, że przylecę 2 tygodnie później.

              Jakieś szczegóły o rodzince? Mają cudowne dzieci, które wyglądają jak blond aniołki. Są bardzo wyrozumiali, chcą żebym jak najwięcej skorzystała na tym wyjeździe. Mogę korzystać z auta kiedy chcę, mogę wracać do domu kiedy chcę, mogę jeść co chcę, robić co chcę. Mają tylko dwie zasady, których muszę przestrzegać. Mianowicie mam nie prowadzić auta po alkoholu i nie rzucać się z dziećmi balonami z wodą w domu. Myślę, że dam radę się zastosować do tego :D

             Zatem trzeciego listopada zmieniam swój adres na Pelham w NY i zmienię swoje życie o 180 stopni. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Dziękuję za wszystkie trzymane kciuki, naprawdę pomogły! :)

środa, 17 września 2014

Fajerwerki? Match #14

            Kiedy wydaje Ci się, że żaden aspekt Twojego życia nie jest dla Ciebie szczęśliwy, to prędzej czy później choć w jednym musi się wydarzyć coś wspaniałego. I tak oto po rodzince #14 wydaje mi się, że moje życie jest idealne, kocham wszystko co mnie otacza i cytując znanego większości rapera Sokoła chce się krzyczeć ,,JESTEM TAK ZAJARANA ŻYCIEM, ŻE NIE UWIERZYCIE!''.

MATCH #14
Pelham w NY
dziewczynka 5 lat
chłopiec 7 lat

           Jeśli wczoraj czułam motylki w brzuchu przez rodzinkę #13, to nie wiem jak określić to, co czuję teraz. Prawdziwe fajerwerki! Host Parents pracują w finansach w NYC, więc codziennie od 7:30 A.M. do 6:30 P.M. au pair jest zdana sama na siebie. Dzieci od 8:20 A.M. do 3 P.M. są poza domem, często mają zajęcia pozalekcyjne. Mam 30 min pociągiem do NYC. TAK! Cała rodzina wygląda na zdjęciu idealnie, wręcz jak z reklamy płatków śniadaniowych. Uwielbiają podróże. Chcą, żeby au pair korzystała ile się da z tego co oferuje NYC, żeby zobaczyła Stany, została częścią rodziny, poznawała inne au pair w okolicy, zawierała przyjaźnie na całe życie i gromadziła wspomnienia na równie długo. Dostałam od nich maila, chcą pogadać na Skypie, umówiliśmy się na piątek na 12:30. O 14 mam skype z rodzinką żydowską, o której już ostatnio wspominałam.

           Boję się tylko, że stres mnie zje. Naprawdę zależy mi na tej rodzinie. Jak na żadnej innej. Serce od kilku godzin bije tak mocno, że nie potrafię zapomnieć jak bardzo jestem podekscytowana faktem, że mam szansę do nich pojechać. Jestem na nich tak nastawiona, że nawet nie wyobrażam sobie, że coś może pójść nie tak. Błagam, oby to był PM!!!!

wtorek, 16 września 2014

Match #13

           Pojawiły się pierwsze motyle w brzuchu na widok nowej rodziny na profilu. W końcu!


MATCH #13
Briarcliff Manor w NY
dziewczynka 3 latka
chłopiec 5 lat
kot


           Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaak blisko NYC o którego zobaczeniu marzę od wieeeeeeeeeeelu lat. Kot! Taaaaaaaaaaaaak bardzo kocham koty! I uwaga..........! Na tym kończą się fajerwerki jak na ten moment :D wiek dzieci nie urywa mi żadnej części ciała. A na profilu rodzina nie ma ani essayu ani zdjęć :P poczekam trochę czy napiszą coś, jak nie to ja zrobię pierwszy raz pierwszy krok. Najpierw co 5 minut będę sprawdzała maila. I spam. Dzięki przeglądaniu spamu przynajmniej nie muszę się martwić o zmarszczki, łysienie czy małego penisa albo o problemy z erekcją - tyle dostaję na ten temat maili, że spokojna moja rozczochrana (nie łysiejąca!) głowa :P

Match #12

            Myślałam, że po odrzuceniu rodzinki z Teksasu i wcześniejszych dziesięciu, karma spłatami figla i nie doczekam się ruchu na profilu przez przynajmniej miesiąc. Ale karma wyjątkowo dla odmiany postanowiła być dla mnie wyjątkowo łaskawa i dzisiaj podrzuciła mi na profil nową rodzinkę.

MATCH #12
Sharon w Massachusetts
Chłopcy: 7 i 16
Dziewczyny: 11 i 15
Pies

            Rodzina żydowska, napisali, że uwielbiają obchodzić święta i ogólnie są koszerni. Mieszkają w 3-piętrowym domku. Pokój au pair znajduje się na 3 piętrze, razem z łazienką (niemalże wyłącznie przeznaczoną dla au pair), bawialnią i pokojem gościnnym. W wakacje rodzina przenosi się do Palmer (również w MA). Opis i essay totalnie do mnie nie przemówiły, pozostawiły raczej nijakie wrażenia. Natomiast na zdjęciach prezentują się bardzo sympatycznie. Szczególnie najstarszy syn, który przypomina mi 3 lata młodszego ode mnie chłopaka, z którym kiedyś romansowałam :D (Boże, może nie powinnam o tym pisać?!).

            Właśnie dostałam od nich maila. Ten już spodobał mi się bardziej niż ich essay. Widać, że to nie jest coś, co na zasadzie kopiuj-wklej wysyłają do wszystkich, bo wspomnieli o rzeczach, o których mówię w filmiku, o tym, że lubię sport i o stowarzyszeniu, którego jestem członkiem. Miło. Zaproponowali 3 daty do wyboru, kiedy mogłabym się z nimi umówić na skype. Oczywiście przez wolontariat aż 2 mi nie pasują, więc szykuje się rozmowa w piątek. Jestem ciekawa jakie wrażenia będę miała po rozmowie z nimi.

             Oprócz tego jestem w ciągłym kontakcie mailowym i telefonicznym z Allison z agencji, która obiecała, że roześle mój profil kolejnym rodzinom.

niedziela, 14 września 2014

1st skype z rodzinką #11

           To, że jestem niezdecydowaną osobą wiedziałam od zawsze. Ale dopiero teraz dotarło do mnie, że to będzie cecha, która okaże się prawdziwą udręką podczas wybierania rodziny. Do rozmowy z Teksasem podeszłam na lajcie, nie stresowałam się, bo wcale przez chwilę nie czułam motylków, że to może być PM. Chwilę przed rozmową dostałam na maila umowę, którą zawsze zawierają z au pair, ze szczegółowymi obowiązkami, zasadami i wszystkim o co chciałam zapytać podczas rozmowy. Chwilę po umówionej godzinie usłyszałam połączenie. Najpierw poznałam HM, później dzieci. Każdy mógł zadać mi pytanie. Dzieci sprawiły wrażenie naprawdę grzecznych i ułożonych, nie sprawiających problemów. Później HM przeszła się z laptopem po całym domu, pokazała większość pomieszczeń (mają ich 19!), zobaczyłam pokój, garderobę i łazienkę au pair, basen, a w międzyczasie hostka wyśmiewała inne rodziny, które przeznaczają piwnice dla au pair. Kupiła mnie zachwytem nad moimi włosami.

          W pewnym momencie zdarzyło się coś niesamowitego, co mogłoby przeważyć i zadecydować o moim wyjeździe do Teksasu. Opowiadałam im o moim ulubionym sporcie, jakim jest żużel, wytłumaczyłam na czym dokładnie polega, po czym hostka powiedziała, że ich sąsiad też na czymś takim jeździ i zaraz po tym zapytała dzieci 'nie wiecie na czym jeździ Hancock?'. W tym momencie serce zaczęło mi bić z taką prędkością, że nawet nie ma takiej metafory, którą mogłabym użyć - tak szybko biło. Już pędzę z wyjaśnieniami. Greg Hancock, to amerykański żużlowiec, który nawet kilka lat temu jeździł w drużynie, której kibicuję. Ba, jeden z moich ulubionych żużlowców. Niestety jednak okazało się, Hancock-sąsiad jeździ na czymś innym i to nie ten Hancock-żużlowiec. A szkoda, bo decyzja byłaby już podjęta.

          Rodzina wydaje się cudowna, HM pochwaliła mój angielski, nie miałam problemów z dogadaniem się, sama rozumiałam ją świetnie, widać, że czasem zastanawiała się jak powiedzieć coś, używając jak najprostszego słownictwa, żebym ją doskonale zrozumiała. Ona jest na mnie zdecydowana w 100%, ja na 50%. Martwię się, że nie czuję fajerwerków, które chyba powinnam czuć. Praca do 20:30, brak możliwości podróżowania, 3 psy w domu, a ja po prostu nie przepadam za psami. Tzn psy są spoko, czasem pogłaszczę, ukocham i pomiziam, ale jestem typową kociarą :D Do jutra mam dać odpowiedź, bo potrzebują kogoś już na 20 października, więc zależy im na czasie.

           Jakieś rady? Ja mam wątpliwości. To pierwsza rodzina, z którą miałam skype'a i zastanawiam się, czy nie ominie mnie coś lepszego. Zatem, czy to znaczy, że to po prostu nie to?

           Jako bonus pierwsze na blogu zdjęcie Panny M, w towarzystwie wspomnianego Grega Hancocka. Ponad 7 lat i jakieś 15 kilogramów wstecz.

sobota, 13 września 2014

Match #11

           Kolejny match pojawił się wczoraj, ale jakoś średnio chciało mi się o nim pisać. Po zmianie w profilu informacji o preferowanym przeze mnie wieku dzieci nastała okropna cisza :D


MATCH #11
Mckinney (przedmieścia Dallas) w Teksasie
Samotna matka
2 dziewczyny 10 i 16
2 chłopców 13 i 15
3 psy

          Cała czwórka została adoptowana (3 z Gwatemali i 1 z Rosji). Dzieci bardzo aktywne, grają w piłkę nożną, świetnie się uczą. HM pracuje od 5 do 20 (!!) w domu. Schedule: poniedziałek-czwartek 6-8 i 14:30-20:30, piątki 6-8 i 14:30-17:30 (możliwe dodatkowe mecze czasem, więc może się zdarzyć, że również do 20:30), soboty-zależy czy mają mecze. Jeśli tak, to kilka godzin na odwożenie i przywożenie dzieci, a jeśli nie, to wolne. Niedziele - wolne. W okolicy są 3 jeziora, a w ogródku ogromny basen.
  
         Allison z APIA napisała, że rodzina chce się umówić na rozmowę. Napisałam do HM i umówiłyśmy się na dzisiaj na 18. Dostałam również mnóstwo zdjęć domu i okolicy. HM napisała, że chodziła wszędzie z laptopem i to nim cykała fotki :D Nie wiem, czy podoba mi się ta rodzina. Nigdy nie myślałam o Teksasie. Nie wiem, czy odpowiada mi praca codziennie od 6 do 20:30. Na przyjemności zostają mi tylko niedziele i czasem soboty. Na plus jednak działa basen i garderoba, którą przewidują dla Au Pair :D Zobaczymy co powiem po Skypie. Ale póki co czuję, że to nie ,,TO''.

czwartek, 11 września 2014

Unofficial match #10

           Czym ja sobie zasłużyłam na takie zainteresowanie? :D 4 rodzinki na profilu, a kolejne, które nie mogą rozsiąść się u mnie, czekają już w kolejce dobijając się na maila :) jeśli mam być szczera, to chyba pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji.


MATCH #10
Waszyngton, D.C.
Chłopcy 5 i 7
Dziewczynki 0 i 2


            Cóż mogę powiedzieć poza tym? Wysłali mi typową wiadomość, którą wysyłają wszystkim. Nawet nie pomyśleli o tym, że przecież skoro nie są u mnie na roomie, to nie widzę ich profilu, a napisali, że zachęcają mnie do przeczytania essay'u i obczajenia zdjęć :D


            Wczorajsza rodzina z NYC również się odezwała i chcą się umówić na skype w weekend. Przez to, że mam życie poza profilem w APIA, chyba niedługo przestanę nadążać z odpisywaniem na maila. Może też powinnam wysyłać formułkę kopiuj - wklej do rodzin z info, że są cudowni, ale wolę starsze dzieci :D Agencja ciągle nie zaakceptowała mojej zmiany co do wieku w profilu, więc będę zmagała się z takimi mailami jeszcze pewnie przez jakiś czas... Kurde, nudny ten blog, ciągle to samo :P

środa, 10 września 2014

Match #9

MATCH #9
Sunnyside w NY
3 dziewczynki: 8, 4, 0
chłopiec 1 rok

Essay i photo - brak :D


           Oczywiście odpadają. Tak się zaczęłam w sumie zastanawiać nad pewną sprawą. Agencja kładzie ogromny nacisk na to, żeby nasza aplikacja była obszerna, zachęcająca, zdjęcia idealne, list bezbłędny, a filmik wyjątkowy. A rodziny? Zdarza się, że nie mamy w profilu rodziny nawet zdjęć. Ja wiem, że to oni nas wyszukują, a nie my ich, ale chyba też powinni robić dobre pierwsze wrażenie...


           Jak dla mnie, to informacja o nowym matchu nawet przestała robić wrażenie. Już nawet moja mama się śmieje, że jestem rozchwytywana, a przez to wybredna. Ciągle nie pasują mi rodziny :P W chwili obecnej mam 4 rodziny na profilu i żadna z nich nie odezwała się do mnie. Jeśli dobrze pamiętam, to w APIA można mieć tylko (w sumie to na tle innych agencji - AŻ) 4 rodziny jednocześnie. Zatem wszystkie rodziny blokują mój profil dla kolejnych. Ale chyba niezbyt grzeczne byłoby pisanie pierwszej i od razu informowanie, że ich nie chcę i żeby mi zeszli z roomu :D Czyli teraz czeka mnie mały zastój. Może chociaż za ten czas agencja zaakceptuje zmiany jakie wprowadziłam w preferencjach wiekowych dzieci.

Match #8

<ziewa> nudne to zaczyna być. Kolejna rodzinka z kolejnym maluchem.



MATCH #8
Arlington w Virginii
2 boys - 3 i 16
1 girl - 10 miesięcy


HM jest pielęgniarką, HD policjantem. Oczywiście są super, ale nie pasuje mi wiek najmłodszego dziecka. Agencja ma chyba na mnie wyjebane, bo mi nie odpisali, więc po prostu sama sobie zmienię preferencje wiekowe, nie będę czekała na pozwolenie.



           A tymczasem załapałam się na wolontariat w super szkole :) zawsze trzeba znaleźć jakiś pozytyw w życiu :D

Match #7

           Bez zbędnych wstępów tym razem od razu przejdziemy do konkretów



MATCH #7
Vienna w Virginii
Boys - 5 i 7
Girls 2 i 0


Dom wygląda na ogromny, dzieci na niezłe smyki, praca na trudną, za to essay napisany najlepiej ze wszystkich dotychczasowych, które czytałam. No ale jak zwykle to nie to.



           Wczoraj napisałam do agencji o zmianę preferencji wiekowych, ale nikt do mnie nie odpisał póki co. Mam nadzieję, że szybko to zmienią.

wtorek, 9 września 2014

Match #6

        And guess what?! Znowu z maluchem poniżej roczku :P



MATCH #6
Atlanta w Georgii
2 dziewczynki - 0 i 4
1 chłopiec - 2 latka

          Essay bardzo wyczerpujący, tak samo jak zapowiada się praca ich przyszłej au pairki. Rodzice są lekarzami, bardzo zapracowanymi. Jedyne co mi się podobało, to ogólne zasady jakie panują w domu. Maila jeszcze od nich nie dostałam, ale jeśli się pojawi, to odpiszę im to co zwykle...


          Co do rodzinki #5 - napisali maila, bardzo krótkiego, tylko o tym, że chcieliby pogadać na Skypie. Napisałam, że nie będę tracić ich czasu i wolę być szczera od razu i że preferuję starsze dzieci. Chwilę po wysłaniu wiadomości zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dobrze zrobiłam... Opieka nad jednym dzieckiem? Niby idealnie, ale chyba nie do końca dla mnie. Nie wiem. Zaczęłam się porządnie zastanawiać nad napisaniem do agencji, żeby zmienili mi preferencje wiekowe. Może i matche będą się pojawiać rzadziej, ale przynajmniej powinny być bardziej trafne.

Match #5

          Najpierw o rodzince #4. Napisali maila, oczywiście spodobali mi się, ale odpisałam jak zwykle, że wolę być szczera i nie tracić ich cennego czasu, ale na pewno chcą kogoś z ogromnym doświadczeniem w opiece nad maluchami, a ja nie czuję, że jestem najlepszą kandydatką i bardziej komfortowo czuję się w opiece nad nieco starszymi dziećmi. Odpisali, że szkoda, bo ich najmłodsza córka jest the best ;)



          Dzisiejszej nocy w ogóle nie mogłam spać. Najpierw czekałam na telefon z informacją czy dostałam pracę. Niestety, ale nie udało się. Mimo, że na dniach próbnych szło mi świetnie, mam doświadczenie i w ogóle jestem zajebista, ale wzięli oczywiście kogoś po znajomości jak się dowiedziałam... Później jak na złość pająk gigant wlazł mi przez okno i schował się za szafą. Szybka akcja opróżnienia szafy i odsunięcia jej od ściany z rurą od odkurzacza w ręku nie przyniosła skutku, bo pajęczak zmienił już swoje położenie. Więc czekało mnie opróżnianie i odsuwanie wszystkich mebli :P Po godzinie zapłakana, z tuszem do rzęs już na brodzie znalazłam go na materacu i udało mi się go pozbyć. Mimo to i tak nie mogłam zmrużyć oka, bo ciągle mnie wszystko smyrało i miałam wrażenie, że ciągle mam jakieś pająki w pokoju :P



            Ale nie o tym miało być! W nocy pojawiła mi się na profilu kolejna rodzina:

MATCH #5
Wake Forest w Północnej Karolinie
1 dziewczynka ponad roczna


           Wiem, że niejedna au pairka dałaby się pokroić za taką rodzinkę. Nie dość, że jedno dziecko, to jeszcze wygląda na najcudowniejszą kruszynkę na świecie! Rodzina też super. Ale nadal to nie jest to. Już obniżam wymagania, nawet ewentualnie 2letniego malucha bym zaakceptowała, chociaż wolałabym starsze. Na pewno nie roczne maleństwo, nawet jeśli takie słodkie. Póki co nie napisali do mnie (do tej pory każda rodzina robiła to pierwsza), więc ja też nie zamierzam pierwsza pisać, bo i tak nic z tego nie będzie.
   


           Tak czy inaczej bardziej załamał mnie brak pracy, niż brak jakiejkolwiek rodziny, którą mogłabym brać pod uwagę. Nie mogę narzekać na zainteresowanie rodzin. Szału nie ma, ale też nie jest źle :)

poniedziałek, 8 września 2014

Match#3 i #4

          Mając w głowie wczorajsze informacje, które napłynęły do mnie z profilu w APIA zaraz po przebudzeniu, dzisiaj ledwo po otwarciu oczu już wiedziałam, że nie zasnę dalej dopóki nie zaloguję się na room. Pojawiła się informacja o dwóch rodzinach. Spodziewałam się, że doszła jedna nowa rodzinka, bo jeszcze wieczorem #2 nadal była na profilu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam dwie nowe! :) Niestety znów żadnej z nich nie mogę wziąć pod uwagę. A dlaczego....?


MATCH #3

Ramsey w NJ
dziewczynka 4 lata
chłopiec niecały roczek
Szukają kogoś na koniec grudnia
Praca wyliczone 45h, ale weekendy wolne

Mają super zdjęcia na profilu, widać, że aktywna rodzinka. Na profilu mają obszerny essay i dodatkowo dostałam od nich maila dłuższego niż nogi Anji Rubik z załączoną pod koniec listą ok 10 pytań.


MATCH #4

Glastonbury w Connecticut
Dziewczynki 0 i 8
Chłopcy 6 i 4

Brak zdjęć, brak essayu i nie odezwali się do mnie na maila, więc nic nie mogę konkretnego o nich powiedzieć.


          Tak jak wspomniałam, żadnej z powyższych rodzin nie biorę nawet pod uwagę ze względu na to, że do opieki jest dziecko młodsze niż 3 lata. Zastanawiam się nad tym, czy by nie napisać do agencji, że jednak chcę zmienić preferencje wiekowe, bo to zaczyna być frustrujące. Najpierw cieszę się, że pojawiają się rodziny, a za chwilę ekscytacja spada, bo mają za małe dzieci...

niedziela, 7 września 2014

Whooop whoooop! Match #2!

          Kiedy tracisz nadzieję, pojawia się światełko w tunelu :D Po 10 dniach od otwarcia roomu doczekałam się już 2 rodzinek :)


MATCH #2
Mieszkają w Merion Station - Pennsylvania
Dziewczynki 3, 4, 6 lat
Chłopiec 0
Nie mają zdjęć, ani listu, nie odezwali się.


          Nie wiem o nich nic, ale chciałam się pochwalić, mam zamiar opisywać każdy match. Mam nadzieję, że rodzinki będą się często pojawiać. Jak na tą chwilę dochodzę do wniosku, że najlepszy czas na matche to niedziela :D


EDIT:
Dostałam od nich maila. Okazuje się, że mają 4 córeczki, najmłodsza ma 5 miesięcy, więc znowu trafił mi się maluszek. Mieli już dwie au pairki, obie z Polski :) Dosyć aktywna rodzinka, dzieci są wszechstronnie uzdolnione. Mieszkają na przedmieściach, blisko domu jest autobus do Filadelfii, 90 min busem do NYC. Praca poniedziałek - piątek. Większość wieczorów i weekendów wolna na spotkania z przyjaciółmi i podróże. Całkiem przyjemnie, poza jedną wadą, której się nie przeskoczy. Nie ma szans, żebym zajmowała się takim maluchem. Odpisałam im i podziękowałam.

Rodzinka #1 podziękowała mi również za odpowiedź i zeszła mi z profilu. Czyli czekamy dalej... :)

Match #1!!

          W końcu się doczekałam! Już minęła u mnie ekscytacja, która sprawiała, że sprawdzałam swój profil i maila co kilka minut. Przez ostatnie dni robiłam to parę razy dziennie - rano (tzn. po przebudzeniu. Nie mogę nazwać tego porankiem :P) i ze 3 razy pod wieczór, bo jednak trzeba pamiętać o różnicy czasu. Dziś po przebudzeniu odruchowo loguję się na swój profil w APIA i coś mi nie pasuje. Zniknął napis informujący o tym, że rodziny przeglądają mój profil, a zastąpiła go informacja o tym, że pojawiła się rodzina zainteresowana mną! :) Tak więc czas na szczegóły:


MATCH #1
Seattle w Waszyngtonie.
Dwoje rodziców
Dzieci: 1 miesięczna dziewczynka i 2 letni chłopczyk
Potrzebują kogoś na początek listopada, bo jakoś w połowie miesiąca ich dotychczasowa Au Pair kończy program. Szukają już trzeciej au pair, każda do tej pory spędzała u nich rok. Opieka nad dziećmi od poniedziałku do piątku od 8 a.m. do 5:30 p.m., przy czym chłopiec 2 razy w tygodniu chodzi do przedszkola.

         Rodzinka sprawia przyjemne wrażenie, miejscówka spoko, ale niestety preferuję starsze dzieci. Początkowo w aplikacji zaznaczyłam dzieci od 3 roku życia, ale agencja przekonała mnie, żebym to zmieniła, bo wtedy będę się cieszyła większym zainteresowaniem, a przecież ostatecznie i tak to ja decyduję czy chcę daną rodzinę. Mam wrażenie, że jest to działanie totalnie bezsensowne, ale nie będę się kłócić. Zapomniałam wspomnieć, że od rodzinki dostałam również od razu krótkiego maila. Zatem czas jakoś im odmówić. Gdyby dzieci były starsze, to byłoby super. Nie mam zamiaru z nimi rozmawiać, żeby ćwiczyć język, bo po prostu zbyt szanuję czas innych osób i wolę być szczera i od razu odmówić zanim połączyła mnie z nimi jakaś więź. A na pewno nie podejmę się opieki nad takimi maluchami, mimo, że jakieś doświadczenie mam.

         No to czekamy dalej :) poza tym nawiązując do ostatniej notki - byłam na jednej rozmowie w sprawie pracy, byłam na dniu próbnym, jutro czeka mnie kolejny i później okaże się, czy mam tę pracę. Mam nadzieję, że się uda, ale kandydatek jest naprawdę sporo...