poniedziałek, 19 maja 2014

Interview

          Dokładnie tydzień temu odbyłam interview. Tym razem dla odmiany obyło się bez problemów, co mnie niesamowicie cieszy. Niemniej jednak sam wyjazd do Katowic okazał się cięższy finansowo niż przypuszczałam. Mimo tego, że znam moje skłonności do wydawania pieniędzy, których nie powinnam wydawać postanowiłam na wszelki wypadek wziąć ich ze sobą trochę więcej. I tak oto jeszcze zanim dotarłam na Wydział Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego zahaczyłam jeszcze o mój ulubiony sklep na 3-maja i wydałam połowę pieniędzy na nowe spodnie. Aby oczyścić sumienie obiecałam sobie, że już po drodze nie odwiedzę żadnego sklepu i nie wydam ani grosza. Los postanowił mnie sprawdzić i tuż po wyjściu na ulicę zastałam ulewę :D No naprawdę nie chciałam, ale musiałam kupić parasolkę. Śliiiiczną, czerwoną, chociaż niebieska była tańsza (dyskryminacja jakaś kolorów w sklepach, czy cooo?). Już pominę fakt, że przestało padać chwilę po zakupie parasolki i spokojnie mogłam przeczekać ten czas w sklepie, ale bałam się, że jednak moja wewnętrzna nawigacja zawiedzie i nie trafię na czas na rozmowę. Thanks God it's google maps! Trafiłam nawet 15 minut przed czasem :)
         
          Całość oczywiście zaczęła się od wypełnienia testu psychologicznego składającego się chyba ze 170 pytań. Zgodnie z instrukcją nie zastanawiałam się zbytnio nad odpowiedziami i zaznaczałam pierwsze co mi przyszło do głowy. Niektóre z pytań się powtarzały. Nie było złych i dobrych odpowiedzi, więc nie ma się czym martwić. Do dziewczyn, które to dopiero czeka - nie martwcie się, podobno nikt nie oblał jeszcze tego testu (przynajmniej u konsultantki, z którą ja byłam umówiona). Po teście wiedziałam, że czas na część rozmowy po angielsku. Nie stresowałam się, nie przygotowywałam się do tego wcale.
Przykładowe pytania jakie dostałam:
  • Opowiedz o swoim doświadczeniu z dziećmi
  • W jaki sposób spędzasz czas opiekując się dziećmi
  • Wymień swoje zalety
  • Czy uprawiasz jakiś sport
  • Wyobraź sobie, że jestem Twoją HM, jesteś pierwszy dzień w domu i jemy kolację - opowiedz o swoim kraju (tu wpadłam kiedy zaczęłam mówić o jedzeniu i o pierogach. Konsultantka zapytała co to są pierogi i z czego się je robi. Nigdy w życiu nie brakowało mi tylu słów :D)
  • Dlaczego chcesz zostać au pair
  • Co chcesz robić po roku spędzonym w USA
  • Jak wyobrażasz sobie typowy dzień w USA
  • Opowiedz o swojej rodzinie
           Pewnie było coś jeszcze, ale moja pamięć jest niczym pamięć rybki gupika. Całość przebiegła szybko, podobno pobiłam wszelkie rekordy nie tylko podczas wypełniania testu, ale także podczas interview. Odpowiadałam krótko, konkretnie, wyczerpująco i z uśmiechem. Rozmowa była bardzo sympatyczna, pewnie dzięki konsultantce, bo świetnie nam się gadało nie tylko po angielsku i nie tylko o programie :) Wszystko trwało mniej niż 1,5h łącznie z gadaniem nie na temat.
         
           Tak wyglądał interview z APIA. W marcu byłam także na spotkaniu informacyjnym organizowanym przez Cultural Care (swoją drogą, to też wydałam za dużo pieniędzy wtedy, bo koniecznie potrzebowałam ósmej pary okularów przeciwsłonecznych tylko dlatego, że nie wzięłam ze sobą żadnych i cudownej spódniczki, w której i tak mogę tylko stać, bo jak chodzę albo siedzę to się podwija. Ale bardzo ładna była. Ładnie w niej wyglądam jak stoję. I tylko stoję ;d). Po prezentacji konsultant (były pan au pair) zaproponował nam, że możemy od razu przejść interview, żeby mieć już z głowy. Wiedząc, że najprawdopodobniej i tak nie zdecyduję się na tą agencję mimo wszystko postanowiłam spróbować. Ku mojemu zaskoczeniu ponad połowa dziewczyn z tego zrezygnowała, bo bały się, że nie są przygotowane. A nie było się czego bać, było łatwiej i krócej niż z APIA.Kilka pytań w stylu: opowiedz coś o sobie, jakimi dziećmi do tej pory się opiekowałaś, dlaczego chcesz zostać au pair, co byś robiła z dziećmi w snow day, jakie aktywności na świeżym powietrzu byś mogła zaproponować dzieciom i chyba tyle. Krótko i na temat, choć być może nawet zbyt pobieżnie. Ale wróćmy do zeszłego tygodnia....

         Po rozmowie wstąpiłam jeszcze coś zjeść i przeżyłam krótką panikę, bo dopiero wtedy do mnie dotarło, że nie wiem, czy starczy mi pieniędzy na pociąg. Starczyło :D

          Teraz jeszcze referencje (taaak, dopiero teraz), paszport (tak, dopiero teraz ;d), zaświadczenie o niekaralności i filmik. Yyyy i nie zapominajmy, że 2 tygodnie i koniec studiów, 5 tygodni i obrona. A ja zamiast pisać prace na zaliczenia i pracę magisterska siedzę i piszę bloga! Także zmykam (doooobra, bądźmy szczerzy, już dziś i tak nic nie zrobię) i odezwę się jak coś nowego się zadzieje :) No i zostawiam parę zdjęć z Katowic, które lubię coraz bardziej po każdej wizycie.

 W oddali Spodek ;)
 Skwerek i fontanna, które przykuły moją uwagę
 Widok z galerii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz